I
znowu dupa...... wielka dupa.......
Dlaczego
serce nie chce współpracować z rozumem???
Rozum
mówi nie nastawiaj się, nie ciesz się, nie nakręcaj się.... a
serce przecież powiedział, że przyjedzie..... I co? I właśnie
dupa...... Znowu zawód, rozpacz, łzy...
Czy
ktoś kiedykolwiek będzie umiał to tak wytłumaczyć, że zrozumie
i serce?
Wiem,
że zdarzają się przypadki, że coś się odwleka, że są
niespodziewane okoliczności, ale ileż można? Czasem mam wrażenie,
że życie chce mi bardzo dokopać, pokazać, że ja nie mam nic do
powiedzenia, że mówi: po co planujesz jak i tak nie będzie jak
chcesz.
Złoszczę
się na wszystkich i wszystko. Wiem stwierdzicie, że to bezcelowe,
bo to nie Jego wina (mój rozum się z tym zgadza i rozumie), bo
człowiek nie ma wpływu na pewne rzeczy, bo co to da? No właśnie,
co? Nie wiem co da, ale ja inaczej nie potrafię, nie umiem.
Mam
ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, gryźć i kopać.
Powiedziałam,
żeby nie mówił „przyjadę za dwa dni”, powiedziałam: „napisz
jak już będziesz w drodze”.
A
najgorsze jest to, że niestety On dostaje rykoszetem. I ja zdaje
sobie doskonale sprawę, że to bezsensu, bo przecież wkurzeni i
zdołowani jesteśmy oboje. Bo oboje się nastawiliśmy,
nakręciliśmy.... Ehhhhhhhhhhh życie........... czemu ciągle
dajesz mi kopniaki?