Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 10 grudnia 2015

Przymusowe wolne

No to już minęło 10 dni mojego bezrobocia.... Z jednej strony miło i przyjemnie bo bez stresu, napięcia i nerwów związanych z pracą a z drugiej strony.... doskwiera mi brak ludzi do których można się odezwać.
Wiem, że nigdy w 100% człowiekowi się nie dogodzi ;)
Póki co latałam załatwiać sprawy w Urzędzie Pracy.... dla mnie to porażka. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że jak nie chcesz się przepracowywać za bardzo to idź pracować do Urzędu. Może jestem niesprawiedliwa........
Jeszcze trochę i będą Święta a potem Sylwester no i Nowy Rok.
Nowy Rok, nowe życie, nowa praca (mam nadzieję, ze w miarę szybko znaleziona)

A teraz tak trochę z innej beczki :)
Cofnę się trochę do początku roku. W marcu brałam udział w kolejnym super projekcie!!!
Projekt dotyczył „Fizjoterapia w procesie leczenia raka piersi” a podczas konferencji została otwarta wystawa: "Po obu stronach zwierciadła. Oblicza Amazonek".
Wzięcie udziału w tym projekcie to było kolejne wyzwanie :) a że ja uwielbiam takie rzeczy więc było po prostu bosko.
Sesja zdjęciowa cudna ale to jak wyglądałyśmy my modelki.... To był bodypainting. Byłyśmy malowane, nasze ciała były malowane... Cholernie żmudna i czasochłonna praca ale z jakimi efektami :)

23 października odbył się event i właśnie otwarcie wystawy. Zdjęcia wyszły cudnie. Równolegle były prowadzone dwie sesje zdjęciowe i baaardzo się cieszę, że byłam we właściwym miejscu :)
Podziwiam dziewczyny i jednego chłopaka, krórzy nas malowali.
Kocham takie akcje, jak coś się dzieje dobrego, jak można przekonać kobiety do badań i pokazać im, że ta choroba nie zawsze kończy się źle, że jak się wykryje wcześniej to wszystko kończy się szczęśliwie.

Myślałam, że uda mi się uporządkować trochę to co się działo przez czas mojej nieobecności ale nigdy dobra w porządkowaniu (zwłaszcza myśli) nie byłam ;)
Generalnie było raz na wozie raz pod wozem czyli jak zwykle :)
W Nowym Roku będę pewnie pisać jak przebiega mi szukanie pracy hihihiii i obym nie miała dużo do pisania :)

Pozdrowienia i buziaki zostawiam dla odwiedzających :*

poniedziałek, 30 listopada 2015

Od jutra nowe życie....


I znowu zaniedbałam bardzo pisanie... a obiecałam sobie, że w końcu będę pisała częściej....
Choć z drugiej strony to też o czym zbytnio pisać nie było. Wpisy pewnie byłyby dołujące, wylewaąłby swoje żale a tego też chciałam uniknąć.
Ale..... ale teraz się dużo dzieje, bardzo dużo zmian przede mną. Dziś byłam ostatni dzień w pracy. Ostatni dzień starego życia....
Teraz przede mną nowe wyzwania, nowe życie!!!!!
Teraz w grudniu odpoczywam do stresu, wiecznego napięcia i ciągłych nerwów...
A w styczniu Nowy Rok, Nowe życie i nowa praca!!!!
Mam nadzieję, że te zmiany wyjdą mi tylko na dobre. Choć nie, nie mam nadzieję, mocno w to wierzę!!!
Nowe miejsce, nowi ludzie, wszystko nowe. I o to chodzi!


Ściskam Was mocno i teraz będę miała trochę czasu to i może częściej coś skrobnę :) 

czwartek, 10 kwietnia 2014

przerwy i tak nie wypełnię w kilku słowach....

Oj dużo czasu upłynęło zanim znowu napisałam....
Trochę czasu minęło... wiem zaniedbałam trochę bloga ale jakoś weny do pisania brakło......
Nie powiem, że nieraz mnie nosiło żeby napisać, ale... ale były to chwile zwątpienia, chwile, które były dla mnie ciężkie.
Ze zdrówkiem wszystko w porządku! Co do wycieku z protezy to do sierpnia (wtedy mam rezonans) sprawa zawieszona. Teraz miałam badania kontrolni wizyta u lekarza i wszystko jest w porządeczku!
A tak poza tym , co u mnie....
I dużo o mało...
W pracy dużo i w domu mało...
W pracy chodzę jak nakręcona, cały czas na wysokich obrotach... a potem, cóż... padam, adrenalina spada, myślenie się włącza (za bardzo, niestety)
W pracy generalnie, to że cały czas na maxa to fajnie, bo przynajmniej nie mam czasu na myślenie to dobrze. Skupiona na pracy jestem i to jest fajnie, tylko gorzej się robi po 16... przychodzę do domu i klapa..... Najchętniej łóżko, ciepła kołderka... Tak wiem wiem powinnam się w końcu wziąć za siebie... ale jakoś tak samemu ciężko...
Źle mi z tym, i tak wiem powinnam się zebrać w sobie.....
Dziś jestem na etapie zmian w mieszkanku, i jak tylko o tym myślę to mam banana na twarzy.... Troszkę przemeblowań i mam nadzieję, że będzie fajnie.
Dziś czeka mnie nocka na podłodze :P
Stare łóżko pojechało do tapicera a nowe przyjedzie jutro.


Pewnie chciałam napisać więcej... lepiej... bardziej treściwie, ale weny niestwty dalej jakoś brak :(

poniedziałek, 9 grudnia 2013

dalej czekam

Tydzień miną. Dużo telefonów i nerwów. Oj trochę czasu zeszło zanim cokolwiek zaczęło się dziać żeby wszystko wyjaśnić. We wtorek usiłowałam się dodzwonić do Warszawy do doktorka, który mnie operował (znaczy cycka robił). Niestety się nie udało. Z ogólnej rejestracji odesłali mnie pod inny numer – bo plastycy to już w innym budynki i inna numer mają. Tam dzwonię i nic, nikt nie raczył podnieść słuchawki. Dzwoniłan na sekretariat oddziału – to samo. Do doktorka dzwoniłam 2 razy i też nic.... Środa od rana znowu dzwoniłam i też oczywiście odesłali mnie pod inny numer... (już mnie to chyba nie zdziwiło). Jak w końcu udało mi się dodzwonić pod właściwy numer to się dowiedziałam, że terminy dopiero na kwiecień heheheee. Wyjaśniłam miłej pani co mi się stało i kazała dzwonić we wtorek do gabinetu jak doktor będzie przyjmował. Do doktorka też dzwoniłam i nic. Się w końcu wkurzyłam i napisałam sms-a (takiego dłuuuuugiego :P
W końcu oddzwonił i mówił coby jeszcze raz zobaczyć ten ostatni i wcześniejszy rezonans i powiedzieć, że mam dwukomorową wkładkę. Bo po co otwierać jak jednak jest dobrze (i tu mu rację przyznaję). No a jak jednak mam ten przeciek to będziemy wymieniać.
No i zaczęło się wydzwanianie do Krakowa coby się umówić do Pani doktor z obiema płytkami na konsultację.
No i byłam dzisiaj w Krakowie.
W instytucie zaskoczyli mnie baaardzo bo niecałą godzinę od zarejestrowania miałam płytkę w ręce. Przydybałam Panią doktor na korytarzu ale niestety nie miała czasu dziś na to spojrzeć. Kazała płytki zostawić i zadzwonić za tydzień. Napisały na płytce, że mam tą dwukomorową protezę.
No i czekam do następnego poniedziałku, choć powiem szczerze, ze już dziś się dowiem co i jak.
Ale poczekam... Nie denerwuję się, spokojna jestem i czekam na info. Powiem szczerze, że „wisi” mi jaka to będzie wiadomość. Jak nie ma przecieku to super a jak jest to trudno się wymieni i będzie dobrze.
Co ma być to będzie.
Pewnie bardziej zestresowana bym była gdybym miała jakieś dolegliwości. No może bardziej mi dokucza ręka i bok ale to już od jakiegoś czasu :)
Tak że czekam cierpliwie dalej.
A teraz to byle do Świąt!!!!! I trochę wolnego :)

Buźki dla czytaczy zostawiam :*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

zawsze coś...

Weekend był bardzo intensywny :)
Cała sobota spędzona na turnieju piłki nożnej w Wieliczce z młodszym siostrzeńcem :)
A niedziela.... oj tu się działo....
Rano brałam udział w sesji zdjęciowej. Pomagałam młodej studentce z ASP z Warszawy :) Aż sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie, bo widziałam tylko jedno zdjęcie :). A część zdjęć to na kliszy jest :)
Zabawa była fajna i ponoć fotogeniczna jestem :) i jeszcze się dowiedziałam że dobrze by się mnie rysowało hihihiiii Się człowiek cały czas czegoś nowego dowiaduje :)
Fotografka bardzo zadowolona więc chyba nie będzie źle :)
Wieczorkiem odwiedziny u kumpeli, czerwone winko i kupa śmiechu...
No i przyszedł dzień dzisiejszy i ba początku było bardzo miło ale potem się skończyło....
Zadzwoniłam rano do szefa, żeby dopytać się co z robotą poszło do przodu :)
W Instytucie Onkologi baaaardzo szybko weszłam do gabinetu (jeszcze nigdy tak szybko nie byłam przyjęta).
Odbierałam wyniki z rezonansu i generalnie jest dobrze, ale.... właśnie zawsze musi być „ale”
Okazało się, że najprawdopodobniej mam wyciek z protezy. I się trochę zdenerwowałam. Jutro dzwonię do Warszawy, do przychodni. Powiem co i jak i ciekawe jaki dostanę termin na konsultację. Jak będzie jakiś kosmiczny to będę dzwonić do doktorka na komórkę.
Boję się, że znowu będę musiała iść pod nóż....
Zastanawiam się czy mam jakieś dolegliwości czy coś się zmieniło nasiliło ostatnio... I nie wiem.

No nic pożyjemy zobaczymy i co ma być to będzie...........

poniedziałek, 25 listopada 2013

odbieram wyniki :)))

Chwilkę mnie nie było. Zbieram się i zbieram ale wena sobie poleciała chyba gdzieś.
U mnie dalej dzień za dniem... Pomału odbieram wyniki badań i póki co wszystko jest w porządeczku :)
Za tydzień jadę odebrać wyniki z rezonansu. Do zrobienia mam jeszcze RTG płuc, miednicy i kręgosłupa lędźwiowego (noga mnie dziwnie boli). No cóż liczę że płucka są w porządku a co do kręgosłupa to cóż.... wiem że z lekka kopnięty to on jest. Muszę się w końcu zmobilizować i na basen zacząć chodzić, znaczy pływać a nie tylko spacerek na basen :P
Długi weekend spędziłam w Tarnobrzegu i było fajnie :)
Potem Kraków i tu już nie tak do końca, bo się wyleżałam w tubie i myślałam, że oszaleję. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję.
Po badaniach szybciutko pojechałam do siostry po bagaże a potem szybciutko na spotkanie odnośnie raka piersi na spotkanie z młodymi dziewczynami. Była Pani doktor i ja jeszcze namówiłam koleżankę cobym zbytnio zagubiona się nie czuła :)
Spotkanie fajne, dawno na żadnym nie byłam coby opowiadać o sobie. Brakowało mi trochę tego, ze można uświadamiać i dawać przykład sobą, że wstrętną gadzinę można przegnać. Powinno być więcej takich akcji uświadamiających, gdzie dziewczyny mogą spotkać się z tym problemem, mogą porozmawiać i zadawać pytania.
Po urlopie do pracy na 2 dni i weekend :) takie pracujące tygodnie to ja mogę mieć :) Wesoło było :)
W piątek byłam na masażu ręki bo coś mi fiksuje ostatnio. Godzina drenażu i boskie uczucie.... Mogłabym tak codziennie :P A jeszcze jakby dołożyć do tego masaż kręgosłupa to już w ogóle....
Teraz byle do piątku i znowu kierunek Kraków :)
A potem jeszcze chwilkę i Święta i Sylwester... i na liczniku rok więcej – to mi się akurat trochę nie podoba. Ostatnio jak w pracy kolegom się przyznałam że mi bliżej do 40 niż 30 (no w końcu powiedziałam jaki mam przebieg) to się lekko zdziwili heheheee Nie wiem czy faktycznie tak młodo wyglądam czy byli mili hihihiii (wolę wierzyć w to pierwsze oczywiście :P )
Z humorkiem ostatnio trochę lepiej. Nie ma to jak wzloty i upadki :P
Wyobrażam sobie, że znowu wdrapuję się na szczyt a tam znajdę szczęście i spokój (albo raczej staram się o tym myśleć jak najczęściej).
Tak, że generalnie nie jest najgorzej i oby tak dalej.

A teraz byle do Świąt!!!!!!

niedziela, 3 listopada 2013

refleksyjnie....

Dzień za dniem, tydzień za tygodniem.... i tak leci ten czas.
Ostatnio z humorem u mnie kiepskawo, niestety. Ale już w piątek wybywam z domu więc mam nadzieję, ze będzie lepiej. Najpierw Tarnobrzeg a potem Kraków i rezonans.
Humor kiepski i jakoś się czuję nie najlepiej. Pewnie przez ten humor wszystko mnie drażni, mam wrażenie że wszystko mnie boli i że coś złego się dzieje. Tak wiem wiem … nie myśleć o tym.
Coś na pewno się dzieje z moją ręką :( Podpuchniętą mam nad łokciem i boli. Muszę znaleźć masażystę co się porządnie zajmie moją ręką. Namiary już dostałam więc będę jutro pewnie dzwonić i się dowiadywać.
1 listopada... ciężki dzień..... Groby, znicze i wspomnienia.
Myślałam o dziewczynach, o Monice, Edzi, Izie, Magdzie (nawet dwóch), Renacie i innych które znałam wirtualnie i nie tylko.......... Oj ciężkie to wszystko.... A najgorsze w tym wszystkim jest to, że zastanawiam się jak mnie by wspominali, że widzę jak bliscy stoją nad moim grobem.... Dawno już mnie takie myśli nie nawiedzały.... Cóż, życie........

Ale niedawno byłam w Wysowej. Był Hubertus i była cudowna pogoda......... I cudowna imprezka...

Opisywać nie będę tylko wkleję kilka fotek :)