No
i niestety nie dotrzymałam obietnicy :(
Obiecałam,
że będę częściej pisać i kicha...
Od
jakiegoś czasu nosiłam się żeby skrobnąć coś, żeby wyrzucić
z siebie złe emocje ale jakoś nie mogłam.
Ostatni
mój wpis jest ze styczna a to baaardzo dawno. Przez ten czas bardzo
dużo rzeczy się zdarzyło. Dobrych i złych.
Tak
mniej więcej do Świąt Wielkanocnych wszystko było w miarę
dobrze. A potem wszystko zaczęło się sypać.........
Nie
będę pisać szczegółów bo i po co.
No
cóż znowu jestem sama :(((
Wszystko
się poplątało i poszło nie tak.
Teraz
już po prawie 3 miesiącach dalej usiłuję składać się do kupy.
Muszę żyć dalej. Łatwo mi pisać i mówić, ze tak się zdarza i
muszę dalej żyć ale ciężej wprowadzić to wszystko w życie,
wierzyć w słowa.
I
jak się sypie to na każdym kroku: praca, życie osobiste....
W
pracy też ciężko nawet bardzo ciężko. Ale gdyby nie praca to
pewnie wylądowałabym w wariatkowie.
Zmęczona
jestem i fizycznie i psychicznie. Czasem ledwie trzymam się na
nogach, ale mam nadzieję że to już końcówka tej harówy.
Nie
wiem co jeszcze napisać, jeszcze potrzebuję trochę czasu. Jeszcze
czasem płaczę, ale nie codziennie. Jeszcze chodzę smutna, ale
uśmiecham się już trochę częściej.
Muszę
się pozbierać, poskładać i zająć się sobą, zacząć wychodzić
między ludzi.
Pomału
mam nadzieję, że wyjdę na prostą.
Cały
czas tłucze mi się po głowie pytanie czy jeszcze kiedyś będę
szczęśliwa, czy będę miała swoją rodzinę, czy ktoś mnie
pokocha.... Wszyscy mi mówią, ze gdzieś czeka na mnie ten
odpowiedni ale gdzie? Tyle lat byłam sama, tyle lat czekałam i
myślałam, że znalazłam.... Ale widać życie jest przewrotne.
Może i znajdę ale ciężko mi w to wierzyć.
Muszę
uwierzyć w siebie, uwierzyć że jestem wyjątkowa, porozumieć się
ze swoją głową i swoim sercem. Ale to jest trudne, wymaga pracy
nad sobą a w tym nigdy nie byłam dobra. Ale muszę, muszę i
jeszcze raz muszę!
Proszę
potrzymajcie za mnie kciuki!